niedziela, 28 września 2014

Dermedic Hydrain2

Skóra tłusta wymaga nie tylko preparatów, które dobrze ją zmatowią (szczególnie w ciągu dnia) czy dobrego oczyszczenia. Wymaga również regularnego nawilżania, ponieważ tak naprawdę jest sucha.
Moja skóra jest mieszana z przetłuszczającą się strefą T, dlatego całkiem niedawno (niestety) wprowadziłam do swojej wieczornej pielęgnacji krem nawilżający. Dlaczego tak późno ? Bo jestem leniem i nie mam ochoty przed snem się maziać, ale postanowiłam to zmienić. Dla własnego dobra.


Padło na dermokosmetyk firmy Dermedic Hydrain2. Jest to krem nawilżający, którego konsystencja jest dosyć treściwa i nie wchłania się szybko, dlatego właśnie stosuję go na noc, ponieważ w dzień wyglądałabym jak kula dyskotekowa.



Pozwólcie, że od razu przejdę do meritum, czyli do działania. Producent wspomina, że oprócz nawilżenia, krem łagodzi podrażnienia oraz zmniejsza zaczerwienienia. Jeśli chodzi o nawilżenie to tak - tutaj rzeczywiście się zgodzę. Po nałożeniu czuję przyjemną warstwę ochronną na mojej twarzy oraz to, że jest nawilżona. Rano budzę się z dosyć tłustą twarzą, ale nie przeszkadza mi to. Jeśli chodzi o łagodzenie podrażnień to ok, tutaj mogę się zgodzić. Natomiast w kwestii zmniejszenia zaczerwienień już nie. Mam z tym problem w okolicach nosa i niestety nic się nie zmieniło. Skóra wyglądała tak jak przed stosowaniem kosmetyku.


Nie jestem jeszcze ekspertem w analizowaniu składu kremów, ale bardzo przeszkadza mi parafina na drugim miejscu obok wody i gliceryny. Wolałabym żeby jej nie było... Oprócz tego jest wspomniana już gliceryna i widzę też mocznik.


Jak już mówiłam, nie polecam stosowania tego kremu na dzień. No chyba, że macie bardzo suchą skórę, wtedy będzie dla Was ok. Ja niestety nie wyobrażam go sobie dać pod makijaż...
Krem ten kupiłam w SuperPharm na promocji za 9,90zł, ale jego cena regularna to coś ok. 30zł jesli się nie mylę. Polecam Wam wypróbowanie tego kremu, ponieważ uważam, że oprócz tego, że jest to dobry kosmetyk dobrej marki, to każda z nas powinna nawilżać swoją cerę bez względu na jej typ.


Macie swój ulubiony krem nawilżający ?


Charlotte


poniedziałek, 22 września 2014

Essie Fiji, czyli sposób na eleganckie paznokcie

Pamiętam, kiedy x lat temu był szał na francuski manicure. Zawsze kojarzył mi się on z schludnymi i bardzo zadbanymi dłońmi, co wyglądało również bardzo elegancko. Później był szał na mleczne paznokcie, które wyglądały równie pięknie. Mnie ten kolor podoba się do dziś i czasem wracam do takich paznokci, kiedy jest jakaś większa okazja albo po prostu chcę odpocząć od jaskrawych kolorów. Jakiś czas temu odkryłam właśnie Essie Fiji i to on pobił mleczny lakier. Mało tego. Wracam do niego bardzo często.


Fiji nie daje efektu typowo mlecznych paznokci. W przeciwieństwie do typowych mleczaków jego wykończenie stanowi pełne pokrycie płytki, bez prześwitów. Jego kolor oceniam na biel zmieszaną z odrobiną różu, co jeszcze bardziej dodaje gracji temu kolorowi.


Konsystencja jest typowa dla Essie - nie rzadka i nie gęsta. Oczywiście mamy tutaj szeroki pędzelek. Muszę przyznać, że nie jest to łatwy lakier jeśli chodzi o nakładanie. Potrzebne są regularne i starannie nakładane dwie warstwy dla pełnego krycia. Niestety, parę razy zanotowałam u niego robienie się smug, co zauważycie na zdjęciach. Oczywiście, gdybym dała grubszą warstwę problemu by nie było, jednak musiałabym nakładać 3 warstwę, ale to trochę dużo, prawda ? Mimo wszystko, można się tego lakieru "nauczyć" i uzyskiwać bez przeszkód świetny efekt pokrycia płytki.
Paznokcie wyglądają czysto, schludnie i elegancko. Wykończenie jak najbardziej błyszczące (nie chodzi o drobinki, on ich nie ma) oraz takie paznokcie noszę 5 dni spokojnie. Co sądzicie ? Ja jestem na TAK :)






Charlotte


czwartek, 18 września 2014

Moje ulubione lakiery do paznokci w okresie jesień-zima

Muszę przyznać, że ciemne lakiery na paznokciach to moja ulubiona propozycja i najlepiej się w nich czuję. Średnio przepadam za jasnymi kolorkami. Ciemne lakiery to chyba jedyny plus okresu jesienno-zimowego jak dla mnie ha ha ;)


W mojej kolekcji aktualnie posiadam 4 kolory Essie i wszystkie będę nosić jesienią. Pierwsza propozycja to coś klasycznego i eleganckiego, co będzie stanowiło odskocznię dla ciemnych barw. Mowa tutaj o przepięknym Fiji, który bardzo elegancko wygląda na paznokciach.
Kolejny lakier to moja nowość - Sole Mate. Piękna, bardzo ciemna i głęboka śliwka, która bardzo dobrze wygląda na krótkich paznokciach. Planuję o niej następny post.
Następnie mamy Big Spender, który kupiłam rok temu (recenzja tutaj) i świetnie się spisywał. To piękna fuksja.
I dwa moje ulubione - żywa czerwień Russian Roulette (recenzja tutaj) i Rock n'Roll z Rimmela. Ten drugi to moja idealna czerwień, bardzo głęboka, kobieca i seksowna. Kocham ten lakier. Przyznam, że rok temu zauważyłam, że czerwone lakiery świetnie komponują się z zieloną parką ;)


Odcień Vamp It z Avon to mocny, jesienny burgund.  Pokazywałam go tutaj. Lubię ten lakier za to, że szybko schnie, ale niestety robi smugi i trzeba uważać. W brązie od Golden Rose byłam zakochana jakieś dwa lata temu. Teraz już mi trochę przeszło, ale mam nadzieję używać go tej jesieni.
Wisieńką na torcie będzie Punk Rock z Rimmela, który zna każda z Was. Piękny granat. Pokazywałam go tutaj.


Oto moje ulubione lakiery na jesień i zimę. Co gości na Waszych paznokciach w tym okresie ?


Charlotte

sobota, 13 września 2014

Kolejna dawka nowości

Nie, to nie żadne deja vu. Znów popełniłam zakupy. Niektóre bardziej potrzebne, jedne mniej... Zresztą co ja będę Wam tutaj pisać. Same zobaczcie.


Żel pod prysznic Original Source to mój pierwszy zakup z tej serii. Używałam już parę razy i muszę powiedzieć, że zapach jest całkiem niezły, ale piany nie robi prawie żadnej...
Na promocji w Dni karty LifeStyle dorwałam wodę Uriage w nowym opakowaniu. Co prawda poprzednia jeszcze mi się nie skończyła, ale warto było z korzystać z promocji i zrobić zapas.
Żel myjący Ziaja z nowej serii Liście manuka to produkt, którego jestem chyba najbardziej ciekawa (pomijając Long4lashes). Nie miałam jeszcze okazji używać, ale obiecuję Wam recenzję jak tylko zaobserwuję coś ciekawego.
Skusiłam się też na krem do twarzy Dermedic Hydrain2. Używam go na noc, jego recenzja pojawi się niebawem.
Tak, skusiłam się również niską ceną bo 39.90zł w SP na serum przyspieszające wzrost rzęs Long4Lashes. Jestem ciekawa efektów i tego, czy w ogóle jakieś się pojawią.. ;)


Kupiłam w końcu puder ryżowy z Paese w cenie 39zł. Używam go od jakiegoś czasu i naprawdę świetnie matowi buzię.
Z racji tego, że skończyły mi się moje perfumy z Avon, pobiegłam tym razem do Zary po coś nowego. Padło na zapach wiśni.
Lakier piaskowy z Golden Rose chodził za mną już od prawie roku, jednak zawsze było mi szkoda kasy na ten mały bajer na paznokciach. Mój jest w odcieniu 58 i świetnie wygląda na paznokciach.
Kolejne, ostatnie już rzeczy to dwie pomadki, które skradły moje serce. Pierwsza to Velvet Matte z Golden Rose w odcieniu 09, a druga to Maybelline Color Whisper w odcieniu (chyba) 150.


Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie przybędzie mi już kosmetyków i że już dłuuugo nie pojawi się taki post. Trzymajcie za mnie kciuki, życzcie mi miłego zużywania i dajcie znać, co Wam pokazać bliżej.. ;)


Charlotte


wtorek, 9 września 2014

Biovax, serum do końcówek z witaminą A i E

Od wielu lat używam jedwabiu w płynie z Biosilku. Ma bardzo ładny zapach, a włosy po nim są lśniące i gładkie. Nie używałam go zbyt często, ale wiele z Was pisało, że może je wysuszać. Miałam problem z suchymi i rozdwajającymi się końcówkami, dlatego postanowiłam zadziałać na moje włosy czymś bardziej odżywczym. Padło na serum Biovax.


Serum zamknięte jest w zgrabnej buteleczce, której największym plusem jest dołączona pompka. Pozwala nam to na higieniczne i bezpiecznie aplikowanie produktu na dłoń. Minusem opakowania jest jedynie to, że nie widać, ile produktu nam ubyło...  Konsystencja jest średnio gęsta, raczej leista i tłusta.



Producent obiecuje, że nasze włosy będą lśniące, nawilżone, mocne i pozbawione rozdwajających się końcówek. Muszę przyznać, że ostatnio stan moich włosów znacznie się poprawił. Serum stosuję zawsze przed prostowaniem na suche włosy, by je dodatkowo zabezpieczyć. Włosy są gładkie i lśniące, a problem rozdwajających się i suchych końcówek jak na razie znikł i nic nie wskazuje na to, by miał powrócić. Niestety, włosy nie są mocne, bo wypadają, ale tego serum raczej nie jest w stanie zmienić.



Jestem zadowolona z działania tego serum i na pewno będę do niego wracać. Jak Wy zabezpieczacie Wasze końcówki ?




Charlotte



sobota, 6 września 2014

Ulubieńcy lipca i sierpnia 2014

Kolejne dwa miesiące za nami, czyli najwyższy czas na to, by pokazać Wam, co mnie w tym czasie urzekło szczególnie. Nie ma tego wiele. Jest trochę pielęgnacji, ale kolorówki również nie zabraknie. Większość z nich to moje nowości, które bardzo polubiłam i które mam nadzieję wielbić do momentu uzyskania denka.



W okresie letnim woda termalna Uriage spisała się znakomicie. Używałam jej nie tylko dla orzeźwienia w upalny dzień, ale również jako niezbędny element głównie wieczornej pielęgnacji. Zauważyłam, że moja skóra jest ukojona, a zmiany ropne na twarzy szybciej się goją i znikają.
Skusiłam się również na balsam pod prysznic z Nivea. W okresie letnim to świetna sprawa, bo osobiście nie bardzo chciało mi się używać żadnych mazideł po kąpieli. Jakiegoś super nawilżenia nie daje, ale tak jak mówiłam - w okresie letnim sprawdza się super. Teraz jednak mam już ochotę pomaziać się jakimś pysznie pachnącym masłem do ciała ;)
Paloma foot SPA to bardzo fajny peeling do stóp. Ma bardzo ciekawy, świeży zapach. Jest cukrowy, przez co dobrze usuwa martwy naskórek stóp.
Balsamu do ust Tisane używam na noc. Ma bardzo ładny zapach i bardzo dobrze nawilża moje usta nocą, które są często suche, ponieważ w pracy mamy non stop włączoną klimatyzację, która niekorzystnie na nie działa. Na pewno świetnie sprawdzi się w okresie zimowym.


Podkład ochronno-korygujący to mój pierwszy kosmetyk firmy Pharmaceris. Miłość narodziła się od pierwszego dnia po nałożeniu. Świetnie kryje, nie jest ciężki, nie zapycha, a do tego ma SPF 50+, więc super. Na pewno pojawi się recenzja, w której poczytacie o nim więcej.
Róż firmy M.A.C o odcieniu Harmony to hit mojej kosmetyczki i najdroższy kosmetyk w mojej kolekcji :P Na początku nie byłam z niego zadowolona, ponieważ szybko znikał z mojej twarzy i wyglądał nieestetycznie. Jednak po kilku razach zmieniłam sposób nakładania, poświęciłam mu więcej uwagi i jestem w nim zakochana. Ma świetny kolor i trzyma się niemalże cały dzień. Używam prawie codziennie, a zużycia prawie nie widać.
Tusz z Rimmel Wonder'Full to moja wygrana na Wizażu, z której jestem zadowolona. Powiem szczerze, że nigdy nie miałam żadnego tuszu tej firmy i byłam sceptycznie nastawiona do dosyć wielkiej szczotki, do której trzeba się przyzwyczaić. Tusz nie tylko pogrubia, ale też wydłuża. Mam nadzieję napisać o nim dłuższą recenzję.

To moi ulubieńcy tych wakacji. Co Was ostatnio urzekło ? Używałyście któregoś z tych kosmetyków ? Dajcie mi znać.



Do następnego,
Charlotte

wtorek, 19 sierpnia 2014

Projekt denko #11

Kolejny projekt denko już za mną. Muszę przyznać, że ostatnio zużycia dosyć wolno mi idą, ale może to i lepiej ? Mam więcej pieniędzy zaoszczędzonych. Na ubrania, haha. Niestety, najwięcej jak zwykle zużyłam rzeczy z pielęgnacji, a z kolorówki tradycyjnie tusz i podkład, bo te rzeczy kończą się chyba najszybciej i najprościej je zużyć.



Udało mi się zużyć dwa żele pod prysznic. Pierwszy to olejek do kąpieli, ale ja go używałam jako żel i sprawdzał się bardzo dobrze. Fajnie się pienił i zapach też był w porządku. Drugi to żel pod prysznic z Nivea, który pojawił się nawet w ulubieńcach. Muszę przyznać, że zapach naprawdę mnie zauroczył i na pewno będę częściej kupować żele z Nivea.
Mleczko do ciała wylądowało w koszu, ponieważ... straciło termin przydatności. Tak, taki ze mnie leniuch, że nie miałam ochoty się nim maziać i nie udało mi się go zużyć do końca. Fajnie nawilżał i miał ładny zapach.



Szampon do włosów Dove to bomba silikonowa, ale dobrze służyła moim włosom. Nie zauważyłam, żeby ich kondycja dzięki niemu się poprawiła, ale miał ładny zapach i bardzo dobrze się pienił. Nie obciążał włosów i nie sprawiał, że szybciej się przetłuszczały.

Odżywka Garnier Ultra Doux to naprawdę mój ulubieniec, za którym już tęsknię. Świetna odżywka za niewielkie pieniądze. Na pewno do niej wrócę, jak skończę long repair z Nivea.

Suchy szampon Batiste w wersji wiśniowej również podbił moje serce. Ma bardzo ładny zapach i dobrze odświeża włosy nie zostawiając białego nalotu.


Płyn micelarny Garnier 3w1 to hit mojego demakijażu. Powiem szczerze - znalazłam swój ideał. Bardzo dobrze oczyszcza, jest mega wydajny i nie podrażnia. Mam już drugą butlę i wiem, że będą następne.

Płyn micelarny z Biedry zna każda z Was i każdy ma swoją opinię na jego temat. Ja go kupuję tylko wtedy, kiedy mam mało kasy. Dobrze oczyszcza, ale mnie trochę szczypią po nim oczy..

N36 peeling do stóp to moja druga tubka. Dobry peeling, lekko złuszcza i usuwa martwy naskórek. Ja używam go w towarzystwie pumeksa, bo sam nie dałby rady.



Eveline odżywka Twarde jak diament - byłam z niej zadowolona, jednak uważam, że 8w1 ma lepsze działanie, więc już do niej nie wrócę.

Garnier krem BB do cery mieszanej i tłustej - lubiłam ten krem za dobre krycie i bardzo dobry mat jaki tworzył na mojej twarzy, jednak zauważyłam, że wyskakiwały mi nim wypryski, więc niestety, ale już więcej się nie spotkamy...

Krem do rąk Isana z 5% mocznikiem to świetna sprawa dla suchych dłoni potrzebujących nawilżenia. Dzięki mocznikowi dawał naprawdę zadowalający efekt nawilżenia. Ja używałam go do dłoni i stóp. Muszę przyznać, że na początku zapach co najmniej mnie obrzydzał, ale później się do niego przyzwyczaiłam i nie miałam już z tym problemu.

Eveline Fiberlast to kolejne opakowanie mojego ulubionego tuszu. Jedyny jego minus to dosyć słaba dostępność, ale jak mi się uda, to na pewno znów go kiedyś kupię.


Jak Wasze zużycia ? :)

Charlotte

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Złuszczające skarpetki do stóp z Biedronki - efekty (dużo zdjęć)

O złuszczających skarpetkach słyszałam już dawno od kilku youtuberek i zawsze byłam ich ciekawa, jednak ciężko było mi znaleźć je w sklepie. Kiedy pojawiły się w Biedronce kilka tygodni temu w całkiem przystępnej cenie, postanowiłam spróbować i przekonać się, czy rzeczywiście dają taki super efekt jak mówicie.


W opakowaniu znajdujemy jedną parę skarpet, w których znajduje się płyn odpowiedzialny właśnie za złuszczenie naszego naskórka stóp. Zapach płynu jest bardzo mętolowy, nie każdemu może przypaść do gustu, aczkolwiek mnie nie przeszkadzał. Skarpety trzymałam ok. 90min. jeśli dobrze pamiętam. Po zdjęciu skarpet należy umyć stopy. Muszę przyznać, że po umyciu miałam dziwne uczucie na stopach, były schłodzone, jakbym trzymała je w zimnej wodzie, ale uczucie przeszło po jakimś czasie.


W przeciągu kilku następnych dni po aplikacji moje stopy stawały się suche i w ogóle się nie pociły, co dla mnie było nowością mimo tylu upałów i długich godzin spędzonych na nogach w pracy. Nie powiem, było mi to bardzo na rękę :D
U mnie proces złuszczania pojawił się po 6-7 dniach. Tak jak wspomniałam wyżej, najpierw skóra stawała się sucha i dopiero po niecałym tygodniu zaczęła odchodzić płatami. W tym czasie nie mogłam sobie pozwolić na sandałki, ponieważ wyglądało to średnio apetycznie ;)

(Uwaga, tylko dla ludzi o mocnych nerwach :D)

Najpierw skóra wyglądała w ten sposób
A po 6 dniach tak ;)

Musze przyznać, że z efektu jestem bardzo zadowolona. Dzisiaj moje stopy są bardzo mięciutkie i nie są suche, szczególnie na piętach. Moje koleżanki też ich używały i mówią, że ich skóra na stopach jest tak miękka i delikatna, że muszą chodzić w miękkich butach, bo inaczej odczuwają ból. Ja takiego czegoś nie mam, ale teraz nie ma już mowy o mocnym ścieraniu mechanicznym pumeksem, ponieważ jest to bolesne i nie ma czego usuwać ;) Od tej pory staram się dbać o stopy i regularnie je nawilżać. Jeśli jeszcze nie próbowałyście, to polecam je kupić i spróbować, bo to naprawdę super sprawa :)
Dajcie znać czy używałyście i jakie efekty były u Was.


Charlotte


piątek, 1 sierpnia 2014

Zakupy w lipcu

Lipiec rozpieścił mnie sporą garścią nowości kosmetycznych, z czego bardzo się cieszę. To chyba największy haul zakupowy, jaki Wam pokażę. Jest trochę kolorówki, ale pielęgnacji również jest dużo. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.


1. Szampon do włosów suchych i zniszczonych Essence Ultime kupiłam na przecenie w Rossmanie. Miałam jego próbkę, którą znalazłam w gazecie i był nawet ok. Ogólnie jestem bardzo ciekawa tej nowej serii, więc z chęcią kupiłam.

2. Nivea Balsam do ciała pod prysznic to kosmetyk, który zna każda z Was i część z Was go uwielbia, a część nienawidzi. Jeszcze nie używałam, ale jestem ciekawa jego działania. Ostatnio nie miałam ochoty na smarowanie się balsamami, więc myślę, że ten kosmetyk pomoże mi zadbać o nawilżenie mojego ciała.

3. Adidas, żel pod prysznic trafił do mnie przypadkiem. Żel jak żel, zapachem nie grzeszy, mógłby być lepszy, ale co do działania nie mam jak na razie zarzutów.

4. Garnier antyperspirant w kulce - uwielbiam te kuleczki z Garniera. Mają fajne zapachy i całkiem dobrze sobie radzą. Mam nadzieję, że i z tego będę zadowolona. Miałam już okazję wąchać i zapach jest bardzo przyjemny :)

5. Peeling do ciała o zapachu winogrona dorwałam w Biedronce za jakieś 5zł. Jeszcze nie używałam. Mam nadzieję, że będzie dobrym zdzierakiem ;)


6. Krem matująco-nawilżający Nuxe to prezent ze szkolenia, które odbyłam w pracy. Jestem bardzo ciekawa, czy pobije moją Ziaję 25+ ;)

7. Krem pod oczy Plante System - szczerze mówiąc nie mam pojęcia co to za firma. Na pewno przybliżę Wam ten produkt w recenzji.

8. Purederm złuszczająca maska do stóp to kolejna zdobycz w Biedronce, z której jestem mega zadowolona. Post o tym, jak zadziałała na moje stopy jest już w produkcji, więc spodziewajcie się na dniach recenzji.

9. Maseczki do twarzy Ziaja i Beauty Formulas - jeszcze nie używałam. Ziaję już miałam, byłam zadowolona, ale ciekawią mnie te z BF.


10. Szukałam kremu BB, który mógłby mi zastąpić mój z Maybelline i padło na ten. Hm... jak na razie mam średnie odczucia, ale poczekajcie na recenzję ;)

11. Venita hennę do brwi dorwałam w Hebe za ok. 6zl. Jest to moja pierwsza henna w kremie, ciekawa jestem czy będzie tak samo trwała jak ta z Delii.

12. Róż do policzek M.A.C to moje spełnione marzenie. Mam w odcieniu Harmony i używam jako bronzera. Musze przyznać, że z początku w ogóle nie byłam zadowolona, ale uczę się go aplikować i lubimy się coraz bardziej. Może macie jakąś technikę nakładania ?

13. Dax Cashmere kuleczki rozświetlające to mój super gadżet na lato i pewnie nie tylko. Nigdy nie miałam potrzeby rozświetlania swojej twarzy, ale jak już do mnie trafiły, to robię to bardzo chętnie. Spisują się super :)

14. Tusze do rzęs Loreal Wings oraz Rimmel Wonderfull to moje tuszowe nowości. Na pewno pojawi się recenzja, ale jeszcze nie teraz. Nie miałam ich okazji używać, mam nadzieję, że się sprawdzą, bo są raczej lubiane ;)

15. Ostatnia rzecz to korektor pod oczy Affinitone. Ma fajny jasny odcień, dosyć dobre krycie, więc myślę, że to będzie udany kosmetyk.



Ufff.... to już na szczęście wszystko. Dużo tego, prawda ? Wiem, ale nie żałuję. Lubię nowe kosmetyki, kocham je testować. Zresztą, która z nas tego nie lubi ? ;) Dajcie znać czy miałyście któryś z nich i jaka jest Wasza opinia. Tymczasem ja znikam na weekend na wieś... Wrócę do Was w poniedziałek lub wtorek z projektem denko. Miłego weekendu ! :)


Charlotte

wtorek, 22 lipca 2014

Uwaga, bubel, czyli masakra Eveline Celebrities

Wspominałam Wam już kiedyś kilka razy, że moim ulubionem tuszem do rzęs jest maskara Eveline Fiberlast. Ponad miesiąc temu poszłam po nią do Hebe, niestety mieli jakiś remont szafy Eveline i pani poleciła mi tą maskarę, którą podobno panie biorą w zamian Fiberlast...


Na dobry początek zacznę od plusów. Tusz ma całkiem ładne opakowanie w kolorze złotym, co wygląda elegancko. Szczoteczka rzeczywiście jest taka sama jak w Fiberlast. Tadaaam. Plusów koniec ;)

Szczoteczka jest ta sama, ale co z tego, kiedy konsystencja tuszu jest po prostu tragiczna ? Tusz jest bardzo gęst, jakby suchy. Nie wydłuża rzęs, tylko je pogrubia i lekko podkręca. Tusz nie utrzymuje się na rzęsach zbyt długo. Po 3 godzinach zaczyna się sypać, ale ciągle tam jest, więc nie znika. Rzęsy po jakimś czasie opadają i efekt podkręcenia w ogóle nie jest widoczny. Łatwo jest też go zmyć, co rzuciło mi się w oko, ponieważ ja mam ten problem, że zawsze mam czarną mgłę na dolnej powiece, bo ciężko mi zmyć stamtąd tusz, a tutaj tego nie ma, więc świadczyć o tym tylko może słaba trwałość tuszu...


Nie mam pojęcia, czy to mnie się trafił jakiś felerny egzemplarz czy ten tusz rzeczywiście jest taki beznadziejny, ale wolałam Was przed nim przestrzec. Jeśli lubicie Fiberlast to szukajcie tylko jego. Nigdy nie dajcie się namówić na ten badziew...


Charlotte

poniedziałek, 14 lipca 2014

Maybelline Dream Pure BB

Pewnie niektóre z Was już wiedzą, że postanowiłam zrezygnować z podkładów właśnie na rzecz kremów BB. Oczywiście, stosuję te drogeryjne, ale nie powiem - marzą mi się te prawdziwe kremy BB. Podczas promocji -40% w Rossmanie udało mi sie zakupić BB z Maybelline. Wybrałam wersję do cery tlustej i mieszanej.


Opakowanie mieści 30ml produktu, lecz mimo to zdziwiła mnie mała tubeczka. Szata graficzna jest tutaj bardzo prosta, ale przyjazna. Myślę, że producent powinien popracować nad aplikatorem, ponieważ ja osobiście nie przepadam za umieszczeniem dziurki w ten sposób.


Przejdźmy do działania. Producent obiecuje nam wyrównanie kolorytu cery oraz efekt matu. Jeśli chodzi o krycie to moim zdaniem jest na poziomie średniego. Nie jest jakoś super mocne, ani nie jest też słabe. Kryje drobne zaczerwienienia, ale przebarwień czy wyprysków już niestety nie. Rzeczywiście daje efekt matu, ale u mnie trzyma się on do 3h w stanie bardzo dobrym, czyli tak jak zazwyczaj bywa u mnie z podkładami matującymi. Nie przesuszył mojej buzi mimo obecności kwasu salicylowego, aczkolwiek może podkreślać suche skórki. Nie waży się i nie roluje, a także nie znika z twarzy w sposób nierównomierny czy nieestetyczny. Kolor light jest dla mnie odpowiedni, aczkolwiek nie polecam typowym bladziochom, bo może okazać się niestety za ciemny...


Podsumowując : jest to dobry krem BB do cer mieszanych czy tłustych, które nie potrzebują zbyt mocnego krycia, ale naturalnego efektu na twarzy. Kolor jest całkiem fajny i dopasowuje się do odcienia naszej skóry. Nie wysusza, ale działania nawilżającego również nie zauważyłam. Aktualnie mam chrapkę na inne kremy BB, ale myślę, że do tego jeszcze wrócę.


Używacie kremów BB, czy wolicie jednak podkłady ? ;)


Charlotte

piątek, 11 lipca 2014

Ulubieńcy czerwca

To chyba największe spóźnienie ulubieńców miesiąca w historii mojego bloga, ale pewne sprawy osobiste sprawiły, że potrzebowałam małej przerwy. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i nadal jesteście i będziecie ze mną. Jestem pełna nadziei, że nic mi już nie przeszkodzi i będę z Wami jak najdłużej :)

W tym miesiącu ulubieńcy są nieco skromni, ale są to produkty, z których jestem naprawdę zadowolona, i które na pewno sprawdzą się również u Was i krzywdy Wam nie zrobią.



Zacznę od pielęgnacji. Woda termalna Uriage to moje wielkie odkrycie, które nastąpiło całkiem niedawno, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby się z Wami nie podzielić. Woda świetnie koi skórę i odświeża, a dodatkowo nie trzeba jej osuszać ręcznikiem. Na pewno pojawi się recenzja i dowiecie się o niej więcej. Możecie ją teraz dostać w promocji w Super Pharm za 13,99zł :)

Kolejny produkt to suchy szampon Batiste. Wiem, żadne zaskoczenie, ale tą wersję mam po raz pierwszy. Jest równie świetna jak wiśniowa, aczkolwiek zapach jednak bardziej przekonuje mnie w wiśniowym ;)

Z racji tego, że bardzo dużo pracuję, nie mam czasu wylegiwać się na słońcu, więc z pomocą przyszedł mi samoopalacz Sun Ozon. Wzięłam wersję do skóry jasnej, która daje naprawdę subtelną opaleniznę. Nie był drogi, a jest całkiem wydajny i dobrze się spisuje, jednak na drugi raz kupię wersję do skóry ciemnej.

Serum do włosów Biovax również bardzo miło mnie zaskoczyło. Chyba polubiłam je nawet bardziej niż jedwab z Biosilk. Ma lekką konsystencję, która nie zlepia włosów i ich nie obciąża. Stosuję na końcówki przed prostowaniem.

Jak wiecie, Essie Fiji to moja czerwcowa nowość wśród lakierów, których staram się kupować coraz mniej. W tym zakochałam się od pierwszego pomalowania. Efekt jaki daje, jest bardzo kobiecy, subtelny i elegancki, a paznokcie wyglądają na zadbane. Na pewno będzie recenzja.

Ostatni ulubieniec to czerwona konturówka z Avon. Dostałam ją na urodziny od przyjaciółki, która świetnie trafiła z kolorem. Ciężko było mi znaleźć odpowiednią czerwień, a ta jest idealna i bardzo seksowna. Konturówkę stosuję na całe usta i wykańczam balsamem do ust, by nadać lekkiego połysku. Takie połączenie trzyma się cały wieczór :)



Co skradło Wasze serca tego miesiąca ? Dajcie koniecznie znać.

Wasza Charlotte



czwartek, 12 czerwca 2014

Zakupy w czerwcu

Czerwiec jeszcze nie dobiegł końca, ale zakupy już poczyniłam. Oczywiście obiecałam sobie, że nic już nie kupię, no bo po co ? Przecież wszystko mam. (kłamczucha) Część rzeczy to produkty, które sama kupiłam, a część z nich to prezenty urodzinowe. Zapraszam.



Dzisiaj w Naturze udało mi się zakupić mgiełkę chroniącą przed wysoką temperaturą suszarki czy prostownicy. Nie miałam jej jeszcze, a mój spray powoli się kończy, więc kupiłam, tym bardziej, że jest teraz na promocji w cenie 4,99zł.

Odżywkę z Nivea kupiłam już jakiś czas temu i nie pamiętam ceny. Tej wersji jeszcze nigdy nie miałam, więc koniecznie muszę przetestować.

Długo czaiłam się na jakąś promocję na to serum Biovax i w końcu się udało. W Naturze kupicie go za 8,99zł :) Jestem ciekawa jak sprawdzi się u mnie i czy polubię go bardziej niż jedwab z Biosilku.



Wróciłam do mojego ulubieńca, czyli do płynu micelarnego 3w1 z Garniera. Absolutnie pobił wszystkie inne micele. Jeśli jeszcze go nie próbowałyście, to zróbcie to jak najszybciej ! Znajdziecie go na promocji w Naturze za 12,99zł i w SuperPharm za 11,99zł :)

Upały, których nie lubię powodują nadmierne pocenie się mojego ciała. Najgorzej jest z twarzą.. (polecacie jakieś suplementy diety na ten problem ?) Postanowiłam pierwszy raz wypróbować czegoś silniejszego i padło na lubiany przez Was Bloker z Ziaji. Kosztował 4,47 zł z Kartą Hebe.


I teraz najprzyjemniejsza część, czyli kolorówka. Dziś w Hebe było jakieś przemeblowanie szafy Eveline i pani nie mogła znaleźć mojego ukochanego Fiberlast, jednak znalazła Volume Celebrities, który ma prawie identyczną szczoteczkę co srebrny Fiberlast. Jestem ciekawa jak się sprawdzi. Cena to 16,99zł.

Tak normalnie to wyszłabym z Hebe tylko z tym tuszem, ale uległam promocji Essie. Zdecydowałam się na kolor Fiji, który świetnie sprawdzi się latem i nie tylko. W Hebe przecenione jest na 24,99zł, a w SuperPharm znajdziecie je za 24,49zł. (Wybaczcie, że tak nawiązuję do SuperPharm, ale jestem teraz z promocjami u nich na bieżąco, bo zaczęłam tam pracę... ;) )

Kolejne rzeczy to prezenty urodzinowe. Przyjaciółka podarowała mi metaliczny eyeliner w kolorze fioletu. Ma piękny kolor, ale aplikator nie bardzo mi się spodobał. Kolejne rzeczy są do ust - pomadka Latte i dwie czerwone konturówki, które pokochałam.

Chłopak podarował mi pędzel Hakuro H55, który jest przeznaczony do pudru. Jeśli chcecie o nim przeczytać coś więcej, to dajcie znać.



Więcej grzechów nie pamiętam, żadnego nie żałuję...
Charlotte


czwartek, 5 czerwca 2014

Biovax Intensywnie regenerująca maseczka

Od kilku miesięcy borykam się ze zniszczonymi włosami, które są rozdwojone na końcach. Cięcia nie bardzo pomogły, dlatego muszę wspierać się kosmetykami, które pomogą mi w zatrzymaniu procesu łamliwości moich włosów.


Wybrałam wersję bogatą w naturalne oleje. Wcześniej nie miałam do czynienia z tą firmą. Miałam tylko dwie próbki tych maseczek, które w lutym były dostępne w Biedronce.


Opakowanie posiada całkiem niezłą szatę graficzną, na której widoczne są wszystkie najważniejsze właściwości i funkcje produktu. Opakowanie jest solidnie wykonane, aczkolwiek zatyczka może być problematyczna do otwarcia mokrymi, śliskimi rękoma, dlatego ja robię to tuż przed myciem włosów.
Warto wspomnieć również o tym, że w opakowaniu znajdziemy czepek oraz próbkę eliksiru. Uważam, że to wielki plus w kierunku producenta, ponieważ nie musimy fatygować sie o kupno czepka i mamy okazję przetestować inny produkt ich firmy. Ja czepka używam przy każdym stosowaniu i jest w stanie nienaruszonym.


Kończąc już temat wyglądu wspomnę o konsystencji, która jest bardzo zbita i budyniowa. Kolor jest według mnie bardzo ładny, utrzymuje się przez jakiś czas po aplikacji na włosy.


Dzięki olejom arganowym, makadamia i kokosowym nasze włosy mają być gładkie, lśniące, sprężyste, odżywione i nawilżone. Mają one również pomagać w zapobieganiu łamliwości. Muszę przyznać, że zgadzam się z tym. Włosy po użyciu są naprawdę bardzo mięciutkie, gładkie, lśniące i miłe w dotyku. Co prawda, końcówki nadal się rozdwajają, ale nie wyglądają już tak źle jak wcześniej. Maskę nakładam na umyte szamponem włosy na godzinę i efekt jest zadowalający. Nie obciąża włosów i nie ma żadnego wpływu na ich świeżość. Nakładam maskę na całej długości i nie zauważyłam żadnego przetłuszczania się.


Cena to ok. 20zł w Hebe czy Super Pharm. Produkt jest wydajny :)

Lubicie maski Biovax ?


Charlotte


sobota, 31 maja 2014

Ulubieńcy maja 2014

W tym miesiącu udało mi się nazbierać kilku ulubieńców minionego miesiąca, który jest moim ulubionym :) Dawno już nie było ulubieńców, więc oto są. Nie ma tego dużo, ale z tych produktów jestem bardzo zadowolona, więc warto się tym z Wami podzielić.


Największym odkryciem i totalnym ulubieńcem jest moja nowa paleta Sleek Au naturel. Nie ma cienia, którego bym nie użyła. Lubię wszystkie. Paleta świetnie spisuje się do makijaży dziennych, ale na wieczór również super się spisała! Jestem pod ogromnym wrażeniem i muszę szczerze przyznać, że skradła moje serce bardziej niż Storm.

O żelu do brwi pisałam Wam kilka dni temu. Świetny gadżet dla nieposłusznych brwi. Jest tani i bardzo dobry. Zapraszam do recenzji TUTAJ :)


Brnąc dalej w kolorówkę, kolejnym produktem, który świetnie się u mnie sprawdził jest krem BB z Maybelline. Jeśli jeszcze nie wiecie - postanowiłam zrezygnować z podkładów właśnie na rzecz kremów BB. Ten sprawdził się u mnie bardzo dobrze. Już wkrótce jego recenzja, gdzie dowiecie się o nim więcej.

Około miesiąc temu koleżanka zrobiła mi hennę na brwiach. Efekt strasznie mi się podobał, a w szczególności to, że rano nie musiałam ślęczeć nad brwiami nie wiadomo ile. Postanowiłam spróbować sama i nie wyobrażam już sobie życia bez henny. Świetna sprawa dla leniuchów, a co najważniejsze - proces nakładania henny jest banalny i całkiem tani. Za takie opakowanie dałam w Rossmanie 2zł z groszami.

Jedyną rzeczą z pielęgnacji, którą pokochałam to żel z Nivea. Totalnie się tego nie spodziewałam. Zapach jest przeboski, najlepszy jaki kiedykolwiek miałam, naprawdę. Żel świetnie się pieni i nie kosztuje dużo. Z pewnością do niego wrócę jak się skończy, a takie coś zdarza się... prawie wcale.


Co Was urzekło w tym miesiącu ?


Charlotte

środa, 28 maja 2014

Avon Speed Dry w kolorze Vamp It

Ostatnio moje paznokcie przechodzą totalną masakrę, stąd brak paznokciowych postów. Udało mi się jednak uchwycić je w dosyć dobrej długości i stanie i pokazać Wam lakier, który skradł moje serce. Dzisiaj niestety znów musiałam spiłować moje paznokcie na baaardzo krótkie i postanowiłam zrobić im kurację Eveline 8w1, więc znów przez jakiś czas nie będę mogła pokazać Wam lakieru...
Ostatnio lubię ciemne odcienie na paznokciach. Wybieram granaty, fuksje i soczyste czerwienie czy burgundy.


Z serią Speed Dry i w ogóle z lakierami Avon mam do czynienia po raz pierwszy. Szczerze, myślałam, że totalnie się u mnie nie sprawdzi, a jednak miło mnie zaskoczył. Seria ta obiecuje nam wyschnięcie lakieru w 30sek., co jest lekką przesadą, ale faktycznie - lakier wysycha dosyć szybko, na pewno szybciej niż zwykły bez użycia żadnego wysuszacza, więc tutaj duży plus. Kolor to piękne bordo z domieszką fioletu i czerwieni. Nie ma drobinek, których baaardzo w lakierach i pomadkach/błyszczykach nie lubię.


Konsystencja lakieru jest w sam raz, jednak jest on trochę trudny do nałożenia. Jedna warstwa na pewno nie wystarcza, ponieważ krycie jest nierównomierne, jednak druga warstwa wszystko równo pokrywa. Pędzelek nie jest ani gruby ani cienki - jest w sam raz i daje poczucie komfortu malowania. Rzecz, która pozytywnie mnie zdziwiła to bardzo ładny połysk. Nie chciałam nawet używać nabłyszczacza, ale z racji przedłużenia trwałości i tak go nałożyłam, stąd bąble na zdjęciach i to nie jest wina tego lakieru. Utrzymał się u mnie 3 dni, ale jak już wspomniałam wcześniej - moje paznokcie są w fatalnym stanie i non stop się rozdwajają... Myślę, że wypróbuję kiedyś inne odcienie z tej serii. Co Wy o nim myślicie ? Zostawiam Was ze zdjęciami.






Charlotte


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety