środa, 4 lutego 2015

Olejkowy rytuał z olejkiem do twarzy L'oreal

Wspominałam niedawno, że od jakiegoś czasu postanowiłam nieco solidniej zadbać o prawidłowy stopień nawilżenia skóry mojej twarzy. Do tego używam nie tylko kremu i maseczki, ale również olejku. Mam skórę mieszaną, więc pomyślicie, że pewnie wyglądam jak kula dyskotekowa i pomysł nakładania olejku jest co najmniej zły. Nic bardziej mylnego.


Kiedy nadeszły pierwsze mrozy zauważyłam, że moja skóra jest delikatnie ściągnięta, sucha i pozbawiona blasku. Skłoniło mnie to do zakupienia kosmetyku, który sprawi, że moja skóra na twarzy będzie wyglądała zdrowo i promiennie. Pani w drogerii poleciła mi olejek, który stosuję na dwa sposoby.


Wracając do informacji ogólnych o produkcie, muszę zaznaczyć, że olejek według producenta ma za zadanie nawilżyć suchą skórę, a także odżywić i przywrócić witalność, co zapewnić ma obecność aż ośmiu regenerujących olejków.


Olejek stosuję na dwa sposoby: do drugi dzień kilka kropel na noc oraz dodaję jedną kroplę olejku do mojego kremu na dzień pod makijaż. Pierwszy sposób daje oczywiście lepsze efekty nawilżające i odżywcze. Skóra rano jest dobrze nawilżona, rozświetlona i wygląda naprawdę zdrowo. W dzień pomaga mi stworzyć barierę ochronną przed niekorzystnym wpływem niskiej temperatury na moją skórę twarzy. Konsystencja nie jest moim zdaniem sucha tak jak wspomina producent. Jest typowa dla olejku, ale nie jest wybitnie tłusta. Można jednak łatwo przesadzić z ilością, dlatego ok. 3 krople na całą twarz spokojnie wystarczą i dadzą obiecany efekt, a dodatkowo produkt szybko wchłonie
i nada się pod makijaż. Dodatkowym plusem jest aplikacja za pomocą pipetki, dzięki czemu możemy kontrolować ilość produktu, który wylewamy na dłoń.


Podsumowując: jestem zadowolona z tego produktu. Uważam, że wszystkie obietnice producenta zostały spełnione. Dobrze radzi sobie z nawilżeniem suchej skóry, a także dobrze ją odżywia i rozświetla bez uczucia nieprzyjemnej lepkości na twarzy.


Używacie olejków do twarzy, czy wolicie kremy o bogatszej konsystencji ?


Charlotte


sobota, 31 stycznia 2015

Ulubieńcy roku 2014

Jestem chyba ostatnią osobą w blogsferze, która pisze posta podsumowującego ubiegły rok kosmetyczny, ale jak mawiają - lepiej późno niż później ;) Rok 2014 to jeden z tych, które sprawiły niesamowitą rewolucję w moim życiu prywatnym. Oprócz tego było mi dane oczywiści poznać i przetestować kilka naprawdę dobrych kosmetyków, które dzisiaj wystąpią.


Zacznę od najprzyjemniejszej rzeczy, czyli od kolorówki. W poprzednim roku ponownie lakiery Essie skradły moje serce. Uwielbiam je przede wszystkim za przepiękną gamę kolorystyczną, wygodę aplikacji oraz trwałość. Wisienką na torcie mojego manicure okazał się kultowy już top coat Seche Vite. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałam z jego zakupem tracąc przy tym pieniądze na buble z tej rodziny. Mimo iż wszyscy kojarzymy ten produkt, planuję poświęcić mu osobny post.
Kilka miesięcy temu postanowiłam bardziej zadbać o moje usta ze względu na to, iż przekonałam się do mocniejszych kolorów na ustach. W pielęgnacji na noc doskonale spisuje się balsam do ust Tisane, który ma bardzo dobre właściwości pielęgnujące i nawilżające. Na dzień równie dobrze spisuje się balsam Balmi, który zaskoczył mnie swoją trwałością na ustach. Z nim nie straszne mi żadne mrozy.
Przez przypadek również polubiłam dwa produkty do ust firmy Avon. Są nimi czerwona konturówka, którą maluję całą powierzchnię ust, co daje niesamowity efekt połączony z dobrą trwałością bez efektu wysuszenia ust. Udało mi się również odnaleźć idealny kolor fuksji - tutaj pomadka Mystic Muve. 


Cienie palet Sleek budują każdy makijaż na moich powiekach. Świetnie spisują się tak samo na co dzień jak i wieczorem. Uwielbiam ich za kolory, trwałość, efekt oraz wygodę aplikacji. Dużym odkryciem roku 2014 dla wielu kobiet była maskara firmy L'oreal So Couture. Mnie również przypadła do gustu. Bardzo lubię jej silikonową szczoteczkę, która bardzo dobrze rozdziela, wydłuża i pogrubia rzęsy. Miałam również okazję spełnić swoje małe marzenie odnośnie kosmetycznej wishlisty. Pobiegłam do M.A.C. i zakupiłam róż Harmony ;) Powiem Wam, że na początku byłam z niego niezadowolona, ponieważ nie potrafiłam z nim współpracować. Jednak kwestia wprawy i cierpliwość pozwoliły mi zakochać się w tym produkcie. Latem, kiedy moja cera niemiłosiernie przetłuszczała sie w strefie T ratunkiem był ryżowy puder marki Paese. Świetny mat utrzymujący się długo na mojej buzi. Serdecznie polecam wszystkim zmagającym się z problemem świecenia.


Ulubieńców w pielęgnacji pozwolę sobie rozpocząć od kosmetyku, do którego notorycznie wracam, i który pobił wszystkie inne w swej dziedzinie. Płyn micelarny 3w1 Garnier to płyn idealny. Bardzo dobrze usuwa makijaż, koi, nie podrażnia i wystarcza na długo. Będę kupować aż mi się nie zbrzydnie ;) Woda termalna Uriage to świetny kosmetyk, który ma wiele zastosowań. Latem używałam jej do odświeżenia, teraz podczas wieczornej pielęgnacji w celu ukojenia mojej problematycznej skóry. Delikatnie nawilża, koi i przyspiesza gojenie wyprysków. Olejek L'oreal to kosmetyk, którym dzielę się z moim tatą. Haha, tak, dobrze przeczytałyście ;) Obydwoje lubimy go za to, jak dobrze radzi sobie z przywróceniem nawilżenia skóry. Stosuję na noc kilka kropel na całą twarz oraz na dzień dodając kroplę do kremu na dzień. Krem do twarzy Ziaja 25+ wygrał z wszystkimi innymi, które było mi dane przetestować w tym roku i nie mogę się doczekać, kiedy kupię go ponownie. Znajdziecie na moim blogu jego recenzję.


W pielęgnacji włosów tylko trzy produkty skradły moje serce, czym trochę się rozczarowałam, ale obiecuję się poprawić. Przez prawie cały rok nakładałam maski firmy L'biotica. Nie są drogie, nie mają parabenów, za to bogate są w dobry skład, który świetnie pielęgnuje włosy bez obciążenia. Suche szampony Batiste ratują moją fryzurę w sytuacjach awaryjnych kiedy nie mam czasu umyć włosów, lub chcę je lekko odświeżyć. Serum Biovax bardzo dobrze chroni moje końcówki przed ciepłem lokówki czy prostownicy, nadając im niesamowity blask i miękkość. Dla niego pożegnałam się z jedwabiem firmy Biosilk, który mógł przesuszać moje włosy.

Tak właśnie wygląda podsumowanie ubiegłego roku. Myślę, że nie ma tego dużo, a produkty stale goszczą w mojej kosmetyczce i bardzo się lubimy.

Miłego weekendu :*


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety