czwartek, 25 lipca 2013

Golden Rose Care+Strong oraz niemiłe rozczarowanie..


Cześć dziewczyny :) Co u Was ? Mam nadzieję, że wszystko
w porządku i świetnie się bawicie i korzystacie w pełni z wakacji :)

Dzisiaj chcę Wam przedstawić jeden z moich ulubionych kolorków
z Golden Rose oraz o bublu - niestety.


Lakier ten widzieliście już w którymś haulu zakupowym. Bardzo go polubiłam.
Ma świetny brązowo-fioletowy kolor, który bardzo ładnie się prezentuje
na paznokciach. Lubię go nosić do trochę dłuższych paznokci.


Jak widzicie - pędzelek jest drobniutki, ale bardzo dobrze się nim maluje :)
Buteleczka jak i uchwyt są wygodne, według mnie dosyć eleganckie.
U mnie wytrzymuje ok. 4 dni. Później nie wygląda już tak dobrze,
są małe odpryski, ale to też za sprawą moich rozdwajających się paznokci...

Na paznokciach prezentuje się tak : 


Widzicie te bąble i odbicia ? Niestety. To za sprawą tego łobuza :


Znana firma, niska cena, ładna buteleczka, zachęcająca obietnica looku
żelowych paznokci, więc o co chodzi ? Problem jest prosty
i bardzo rozczarowujący - mam wrażenie, że ten top nigdy nie wysycha !
Paznokcie pomalowałam wczoraj o godzinie 12:00. Położyłam się spać
o godzinie 1:00 w nocy i co ? Obudzilam się z takimi odciskami. 12h jak widać
to za mało by wyschnął... Nie rozumiem dlaczego tak się z nim dzieje. Czytałam opinie na 
Wizażu i okazało się, że dziewczyny mają ten sam problem. Będę go stosować na stopy,
bo tam nie ma takiego problemu.
Co z tego, że paznokcie rzeczywiście ładnie się błyszczą i topcoat jest wydajny,
skoro ma tak ogromny problem z wyschnięciem ?

Czy Wy też macie taki problem ?

Charlotte

niedziela, 21 lipca 2013

Instagram Diary #8


Cześć dziewczyny :) Tym razem post niekosmetyczny.
Kolejny Instagram Diary, czyli ukazanie rąbka mojego życia 
prywatnego poza blogowaniem :) Jeśli ktoś jeszcze nie znalazł mnie
na Instagramie to jestem TUTAJ :) Zachęcam do obserwowania, 
sama chętnie Was podglądam ;>

w końcu czerwone paznokcie/czytam/biegam/spaceruję z ukochanym :)

kawa z przyjaciółką/jedno z ulubionych dań na obiad/ootd/kolejna książka

najbardziej aktualne zdjęcie/dostałam kosmetyki Balea aaaa :D/pizza/
miętowe paznokcie


Charlotte

wtorek, 16 lipca 2013

Projekt denko #6


Cześć dziewczyny :) Jak zauważyłyście trochę czasu minęło od
poprzedniego denka. Ogólnie wolno idzie mi zużywanie,
sama nie wiem dlaczego, przecież większości produktów używam codziennie ;)
W końcu uzbierała się kolejna pełna torba, więc chwalę się, by móc ją w końcu
opróżnić i zostawić miejsce na nowe puste opakowania :)


Tym razem więcej jest pielęgnacji niż kolorówki (to chyba normalne ?:P).
Zużyłam parę produktów do ciała, ale do włosów i twarzy również. 


 - Farmona, Sweet Secret, kawowy żel peelingujący do mycia ciała - właściwie nie wiem,
co to jest... Kupiłam to z myślą użycia tego jako żel pod prysznic. Niestety do tego w
ogóle się nie nadawał, nie pienił się, masakra. Zużyłam go jako peeling do ciała, ale
tu również kiepsko się spisał. Miał tylko piękny zapach, był niewydajny.. Już nie wrócę.

- Oriflame, żel pod prysznic o zapachu lawendy i figi - niestety, zapach w ogóle nie
przypadł mi do gustu. Dobrze się pienił, dobrze mył, ale wykończenie go było czystą udręką.. 

Następcy  : Bielenda, peeling z granatem, bebeauty, żel pod prysznic z algami morskimi.


- Avon, Foot Works, wiśniowy spray do stóp - bardzo przyjemny dezodorant do stóp. 
Fajnie odświeżał, super zapach, wydajny. Wrócę do niego.

- Avon, Foot Works, peeling do stóp - ślicznie pachniał, ścierał przeciętnie, był
wydajny. Lubię te peelingi, więc mam już kolejny.

- Oriflame, Brazil Nuts, krem do rąk - gdyby nie zapach i cena, byłby 100% bublem.
W ogóle nie nawilżał, był średnio wydajny. Co prawda szybko się wchłaniał, ale nie..
Zwykłe mazidło, a nie tego oczekiwałam. Nie wrócę do niego.

Następcy : produkty do stóp te same tylko inne zapachy, krem do rąk to 4pory roku :)


- Pantene, odżywka do włosów Intensive repair - jestem z niej bardzo zadowolona. Kupiłam
ją dawno temu na promocji, ma dużą pojemność bo 400ml. Była bardzo wydajna, fajnie
wygładzała włosy, dobrze się rozczesywały. Moim zdaniem poprawiła kondycję moich włosów,
ale tego Wam nie udowodnię. Po prostu ją polecam. 

- Alterra, szampon do włosów zniszczonych - nigdy więcej. Bardzo się zawiodłam, a miałam
wobec niego nie małe oczekiwania. Był bardzo niewydajny, mało się pienił. Zapach był
fajny, działania żadnego nie zauważyłam. Nie odkupię.

Następcy : odżywka z Isany, GlissKur szampon do włósów słabych i łamliwych


- Eveline, płyn micelarny - pisałam już jego recenzję TUTAJ. Zdania o nim nie zmieniłam.
Myślę, że kiedyś do niego wrócę, ale nie teraz.

Następca : micel z Biedronki


- Eveline, tusz do rzęs Fiberlast - dziwne, że nie pisałam jego recenzji.. :P To chyba
moje największe odkrycie tego roku. Kosztuje jedyne 14,90zł i spisuje się niemal
znakomicie. Świetnie wydłuża, pogrubia, nie skleja, nie kruszy się, szczoteczka super.
Mam już kolejne opakowanie :)

- Sensique, matujący puder do twarzy - czy ja wiem czy taki matujący. Matowił na bardzo
krótko. Odcień pasował mi bardzo dobrze, był baaaardzo wydajny i dosyć tani. Raczej
do niego nie wrócę, bo szału nie ma. 

- Oriflame, rozświetlający korektor - używałam go pod oczy i na powieki. U mnie spisał 
się bardzo dobrze, krycie miał średnie, ale moim zdaniem w kierunku dobrego, trochę
rozświetlał, ale nie jakoś spektakularnie. Był wydajny, odcień dla mnie dobry.

Następcy : tusz do rzęs ten sam, puder Maybelline Affinitone, korektor Bell


To już wszystko. Moim zdaniem nie ma tego dużo :P
Jak Wasze zużycia w ostatnim czasie ?


Charlotte

czwartek, 11 lipca 2013

Co czyta Charlotte w wakacje ?


Witajcie kochane :) Czy Wy również jesteście takimi molami
książkowymi jak ja ? W sumie.. Ja wcale nie jestem uzależniona. Skończę,
jak przeczytam jeszcze jeden rozdział :D Brzmi znajomo ? ;>

W wakacje zawsze stawiam na lekką literaturę. Bardzo lubię romanse,

opowieści na faktach, pamiętniki i takie tam.. :)



W te wakacje jak widzicie postawiłam głównie na romanse i króluje
tutaj Nicholas Sparks, który pisze moim zdaniem naprawdę wspaniałe powieści
i z ręką na sercu mogę go polecić każdemu, kto lubi czytać tego typu
powieści. 

Co Wy czytacie w czasie wakacji ? :)


Charlotte

poniedziałek, 8 lipca 2013

Bielenda, peeling do ciała, czyli usuwamy martwy naskórek


Cześć dziewczyny :) Dzisiaj post o tym jak i czym złuszczam 
moje ciało. Wspomniałam Wam niedawno, że zakupiłam peeling z Bielendy,
zdążyłam się z nim już trochę zaprzyjaźnić, i chcę Wam dzisiaj o nim opowiedzieć.


Chcę również podkreślić, że jest to mój pierwszy cukrowy peeling do ciała. Wcześniej
używałam żeli peelingujących, które moim zdaniem wcale nie zdzierały,
ponieważ ziarenek było tyle co nic, przeważała masa żelowa.

Peeling ten jest przeznaczony do skóry normalnej. Opakowanie mieści w sobie 200g
produktu. Uważam, że zapach jest piękny - nie jest nachalny, według mnie
orzeźwiający. 


Co do usuwania martwego naskówka - moim zdaniem to zadanie wykonuje dobrze.
Skóra po zastosowaniu jest miękka i gładka. Produkt zostawia tłusty film, ale jest on
naprawdę znikomy. Absolutnie nie brudzi ubrań, nie mam uczucia tłustości, tylko 
przyjemnego nawilżenia. Lubię ten efekt, bo nie muszę dodatkowo smarować 
się balsamem. Istotne jest również to, że peeling na skórze zostawia mieniące się
drobinki, które nie każdemu muszą odpowiadać. Ja nie mam nic przeciwko temu.


Gołym okiem możemy zauważyć drobinki granatu i kokosa jak obiecuje producent.
Jest jeden minus (jak dla mnie). Peeling szybko odpada od mokrej skóry, przez co
marnujemy produkt i w kontakcie z wodą od razu się rozpuszcza, więc należy czym
prędzej masować skórę. Jest również moim zdaniem niewydajny. Użyłam parę razy
i już widzę dno...


Jeśli chodzi o mój sposób peelingowania ciała - najpierw nakładam peeling na daną
partię ciała, masuję i tak całe cialo. Później nakładam na dłoń rękawicę,
którą kupiłam w Hebe za ok. 12zł (podobno są też w Rossmanie)
i w podobny sposób masuję całe ciało. W miejscach, gdzie występuje u mnie cellulit
masuję dłużej drugą stroną rękawicy, gdzie są małe, rzadkie ząbki.
Ten zestaw spisuje się u mnie najlepiej :)


Charlotte

wtorek, 2 lipca 2013

Recenzja - Garnier, krem BB do cery tłustej


Witajcie kochani :) Dzisiaj opowiem Wam trochę o kremie 
BB z Garniera, który ma swoich zwolenników jak i przeciwników :) 
Jakie jest moje stanowisko ? Zapraszam do lektury :)


Od producenta (źródło Wizaż.pl) :

Garnier BB Miracle Skin Perfector Oil Free jest przeznaczony dla cery tłustej lub mieszanej. Raz nałożony daje efekt perfekcyjne stonowanej skóry bez świecenia. Idealna konsystencja z optymalnym kryciem świetnie wtapia się w skórę oraz chroni skórę przed szkodliwymi promieniami UV.
Skrót `BB` w nazwie swojego kremu Garnier wywodzi od `Beauty Balm Perfector`, nie od `Blemish Balm Cream`. Wg deklaracji producenta jest to kosmetyk jedynie "inspirowany sukcesem azjatyckich kremów BB"!

Skład: Aqua/Water, Cyclopentasiloxane, Alcohol Denat., Butylene Glycol, Ethylehyl Methoxycinnamate, PEG-10 Dimethicone, Phenyl Trimethicone, Squalane, Bis-PEG /PPG-14/14 Dimethicone, Magnesium Sulfate, Talc, Nylon-12, Maltitol, Disodium Stearoyl Glutamate, Aluminium Xydroxide, Sorbitol, Perlite, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, [+/- May Contain CI 77891/Titanium Dioxide,CI 77491, CI 77492, CI 77499 / Iron Oxides]



Moja opinia : 
Krem ten kupiłam na promocji w Rossmanie -40% i dałam za niego niewielką cenę,
moim zdaniem opłacało się. Normalnie kosztuje coś koło 20zł, więc standardowo na BB.
Produkt zamknięty jest w podłużnej tubce, która mieści 40ml naszego kremu. Dostajemy
go w kartoniku. Aplikacja ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony jest to ostra
końcówka, która wyleje nam tyle kremu na rękę ile chcemy, nie marze się. Paradoksalne
jest zaś to, iż po odkręceniu zakrętki od razu muszę krem przechylić do góry nogami,
bo wszystko wypływa...


Jeśli chodzi o trwałość, według mnie jest trwały. Nie wytrzymuje super całego dnia i nie
wygląda świetnie pod koniec, wieczorem, ale na waciku jest porządna plama, więc to o
czymś świadczy :) Ja go zawsze przypudruję :)
Mam odcień dla cery jasnej. Dla mnie pasuje idealnie, lecz bladziochom radziłabym
uważać, gdyż na mojej ręce ciemnieje a na buzi koleżanki, która jest troche jaśniejsza
ode mnie nie wyglądał zachęcająco.

Na buzi prezentuje się tak :


Uważam, że jego krycie jest niczego sobie. Oceniam na średnie. Podoba mi się to,
jak wyrównuje u mnie koloryt cery. Jest lekki, wcale go nie czuję na twarzy, co bardzo
mi odpowiada.Co do matowienia - efekt jest raczej krótkotrwały. Wiem, że ma
alkohol w składzie na dosyć wysokiej pozycji, i że trochę nim śmierdzi, ale mnie on niczego
złego nie zrobił. Nie wysuszył i nie spowodował wybuchu nieprzyjaciół na twarzy.
Fajnie, że ma SPF :)


Podsumowując : polecam do cer tłustych, takich jak moja. Krem daje dobre krycie,
nie matuje na długo. Uważajcie na alkohol, bo to, że mnie nie zrobił krzywdy,
nie znaczy, że z Wami będzie tak samo :)


Wczoraj kupiłam nowy korektor pod oczy
z Bell. Jeszcze nie używałam, ciekawa jestem jak się spisze :)
Miałyście go ?



Charlotte


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Etykiety